Nie wiadomo dlaczego większość książek o genealogii skierowana jest dla osób już mocno dorosłych. To znaczy wiadomo. Taki jest stereotyp, że genealogią zajmują się tylko babcie i dziadkowie. Z obserwacji analityki na moim blogu, stronie na Facebooku wiem, że jest to fałszywy stereotyp. Niektórzy powiedzą, że to medium, jakim jest Internet, zmienia perspektywę. Jednak obserwacja wielu spotkań „w realu”, np. na konferencji w Brzegu, Warszawskiego Towarzystwa Genealogicznego, czy mniej sformalizowanych grup pokazuje, że genealogią fascynują się osoby znacznie, znacznie młodsze. Jednak nie ma dla nich prawie żadnej przyzwoitej oferty. Jedyna książka o genealogii dla dzieci, jaka mi przychodzi do głowy to zeszyty „Zeszyt bananowy. Babciu, Dziadku, Proszę opowiedz mi” wydawnictwa Oryginały.

I w końcu coś jest. Nawet nie coś, a porządna książka o genealogii dla dzieci. Na dodatek wygląda na książkę z sensem i to dużym.
A zawarty w niej rysunek drzewa genealogicznego wprawiło w absolutny zachwyt. Nie jest to, jak błędnie pokazuje się w podręcznikach szkolnych wywód przodków czy zgodnie z obecną modą drzewo genealogiczne rodziny (czyli ni pies, ni wydra). Jest to prawdziwe drzewo genealogiczne, tak jak to starodawni genealodzy rysowali, z przodkami na dole, a najmłodszymi gałązkami na górze. Jest też wywód przodków, który co prawda nie jest tak nazwany, ale wprowadza się pojęcie pokolenia oraz pokrewieństwa.

Książka jest w stylu Kim Oni byli, czyli jest w niej mowa nie o datach (urodził się, umarł) a tym, co dziedziczmy po przodkach: tradycję, zwyczaje czy trwałe pamiątki. Może dzięki temu stare dokumenty, zdjęcia rodzinne nie zawędrują na śmietnik. Też jest o dziedziczeniu cech. Może niektóre dzieciaki nie będą się wstydziły odstających uszu, czy piegów, skoro rodzice je mają i to jest naturalne, że one też.
No i mnie podobają się rysunki. Nie takie jakieś udziwnione (jak na przykład w tej książce dla dzieci), a zwykłe, niemal takie jak w starym elementarzu Falskiego.
Część stron można obejrzeć na stronie wydawnictwa Babaryba oraz poczytać opinie i komentarze. Pochodzą one od osób, które nie zajmują się genealogią, ale zajmują się książkami dla dzieci. O tyle jest to istotne, że książka jest dla dzieci od 5 lat, a ja już nie mam wyczucia jeśli chodzi o ten wiek. Więc polegam na tych opiniach w kwestii, co jest odpowiednie dla najmłodszych. Natomiast stwierdzam, że jakości merytoryczna jak na książkę o genealogii dla dzieci jest co najmniej w porządku.
Książka Moja wielka rodzina czyli dokąd sięgają nasze korzenie i czy przeszłość ma wpływ na przyszłość, autorka Gerda Raidt, wydawnictwo Babaryba, stron 40.
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi