Strona familysearch.org jest prowadzona przez członków Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, czyli Mormonów. Badania nad historią rodziny w tej religii jest kwestią doktrynalną i dlatego stworzyli największą na świecie bibliotekę genealogiczną i do tego darmową. W epoce przedinternetowej można było w ich Centrach Rodziny zamawiać do wypożyczenia oglądać zdjęcia ksiąg metrykalnych na mikrofilmach. Obecnie starają się udostępniać je przez Internet, o ile właściciele oryginałów się na to zgadzają. Dostępna jest również wyszukiwarka zindeksowanych najróżniejszych dokumentów oraz zdjęć grobów. Na stronie Familysearch można także poprowadzić za darmo drzewo genealogiczne. W mojej opinii jest ono całkiem przyzwoite (nie używam większości wodotrysków oferowanych przez serwisy online typu Ancestry i MyHeritage), a w szczególności wszelkie odnajdywane podobieństwa są darmowe.
Obrazki w tekście pochodzą z wersji anglojęzycznej. Nie wiem, w którym momencie FamilySearch sam mi przeskoczył na język polski. Co prawda obecnie w opcjach jest możliwość wyboru języka, którą miałem ustawioną na angielski, ale większość komunikatów była po polsku. Przestawienie języka, aby FamilySearch było po polsku, znajduje się na samym dole strony, obok preferencji dotyczących ciasteczek.

FamilySearch pod nazwą Genealogical Society of Utah (Stowarzyszenie Genealogiczne Utah) powstało w 1894 roku, ma więc już ponad 100 lat. W 1938 roku rozpoczęto akcję mikrofilmowania dokumentów. Od tego momentu zgromadzono 3,5 miliarda (1 000 000 000 = 109 = tysiąc milionów) zdjęć na mikrofilmach i nośnikach elektronicznych. Przechowywane są one w sztolniach wykutych granitowych górach otaczających Salt Lake City, gdzie znajduje się główna siedziba Mormonów. Wstęp do Krypty Dokumentów w Granitowej Górze (ang. Granite Mountain Records Vault) mają jedynie pracownicy.
Zgromadzone kopie dokumentów pochodzą z ponad 100 krajów (zależnie od definicji na świecie jest od 193 do 211 krajów). Zostały one uzyskane na podstawie umów zawartych z archiwami, bibliotekami i kościołami. Dzięki gigantycznej pracy wykonanej przez Mormonów udało się uratować wiele informacji, które były w oryginałach, które uległy zniszczeniu już po wizycie dokumentalistów z Salt Lake City. Zgromadzone kopie są za darmo przekazywane instytucjom, które utraciły swoje zbiory wskutek różnego rodzaju klęsk.
Przez niemal 100 lat dokumenty były udostępniane na mikrofilmach w około 4,500 Centrach Rodziny prowadzonych przez członków Kościoła. W 2017 roku podjęto decyzję o przejściu na udostępnianie cyfrowe i rozpoczęto masową dygitalizację zbiorów. W lutym 2020 roku 2,4 miliona rolek było zdigitalizowanych, a mniej niż 350,000 czekało na swoją kolej. Cały proces digitalizacji planuje się zakończyć w 2021 roku. Mikrofilmy czekające w kolejce można obejrzeć jedynie w Salt Lake City, niektóre kopie w Centrach Rodziny (tam, gdzie zastał ich 2017 rok), a najnowsze skany na tej stronie.
Za dostęp do danych zgromadzonych na FamilySerch trzeba zapłacić swoimi danymi, a przynajmniej swoim adresem mailowym. Trzeba się zarejestrować i logować za każdym razem wchodząc na stronę. Ułatwieniem jest możliwość zapamiętania przez stronę danych przez dwa tygodnie. Niektórych to myli: myślą, że darmowe konto jest na 2 tygodnie.
Baza aktów metrykalnych na FamilySearch
Baza aktów metrykalnych na FamilySearch jest dostępna z poziomu menu głównego pozycja Search, a następnie Catalog.

Po kliknięciu pola Catalog otwiera się strona jednej z wyszukiwarek. Od razu pozycja Place (Miejsce) jest zaznaczone na szaro (Żółte to moje podkreślenie) i można wpisać nazwę poszukiwanej parafii. Poniżej pola pojawiają się propozycje nazw znajdujących się w bazie. Wyboru dokonuje się, klikając pole podświetlone na zielono, a następnie trzeba kliknąć niebieski przycisk Search.

Kliknięcie przenosi na stronę doprecyzowania wyboru. Poniższy obrazek przedstawia sytuację już po kliknięciu pogrubionego napisu Szelków — dokumenty kościelne, których są 3.

Kliknięcie czerwonego napisu przenosi do odpowiedniego zespołu. W tym przypadku środkowego: księgi metrykalne 1780-1890.

Z opisu widać, że źródłem były rękopisy przechowywane z Archiwum Diecezjalnym w Płocku. Na samym dole obrazka widać dane poszczególnych rolek mikrofilmów. Przy których znajduje się ikona aparatu fotograficznego. Kliknięcie tej ikonki przenosi do skanów.

Czasami obok ikony aparatu fotograficznego może się pojawić ikona szkła powiększającego. Oznacza to, że dany film został zindeksowany i można przeszukać daną rolkę po nazwisku. Oczywiście indeks też działa wyszukiwarce dostępnej z głównego poziomu strony Familysearch.

Czasami niestety mikrofilm nie jest ogólnodostępny przez Internet. Pokazuje to ikonka aparatu fotograficznego, nad którą znajduje się kluczyk. Najczęściej wynika to z braku zgody dysponenta oryginałów (brak uzgodnień lub sprzeciw na publikację). Przykład Czerwonki Liwskiej może się wydawać humorystyczny, ponieważ w tym przypadku dysponentem jest Archiwum Państwowe, które udostępnia na stronach Szukajwarchiwach zdjęcia mikrofilmów wykonane przez … Mormonów (link). Jednak w większości przypadków obejrzenie danego filmu z kluczykiem jest możliwe w Centrach Rodziny (lokalizacje centrów). W Polsce są co najmniej 2 prężniej działające: w Warszawie i Wrocławiu (i najnowsze w Kielcach jak napisała Magda w komentarzu).
Występuje jeszcze ikona rolki mikrofilmu. Oznacza ona, że jeszcze nie zdigitalizowano jej i można ją obejrzeć teoretycznie jedynie w Salt Lake City.
Przeszukiwanie indeksów na FamilySearch
Indeksy na FamilySearch są dostępna z poziomu menu głównego pozycja Search, a następnie Records. Mnie najczęściej interesują ludzie z takich egzotycznych krajów jak Polska, Austria, Węgry czy Słowenia, a na FamilySearch jest ich wielokrotnie mniej niż dokumentów z USA. Dlatego najpierw zawsze wybieram kraj, z którego terytorium szukam osób. Wpisanie po lewej stronie nazwiska i od razu naciśnięcie Search kończy się uzyskaniem dziesiątek tysięcy dziwnych wyników z USA, o co niekoniecznie nam chodzi. Jednak poszukując jedynie w danym kraju, nie są dołączane wyniki z przeszukiwania cmentarzy (Find A Grave i Billion Graves). Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby bezpośrednio tam sprawdzać.
Zwykle ograniczam poszukiwania do kraju. Można to zrobić na dwa sposoby: używając lewej strony panelu wpisać ograniczenie (Restrict records by: ) lub wybierając po prawej stronie kraj. W tym drugim przypadku przechodzi się na stronę kraju z wyszukiwarką.

Nie zależnie, z którego poziomu wyszukiwarki się skorzysta, wyniki są takie same. Wpisując nazwisko (Last Name) Wyrzyk, otrzymamy wyniki jak na poniższym obrazu (gdyby kazać wyszukać dokładnie Match all terms exactly to nie uzyskamy żadnego rekordu). Akurat to nazwisko nie jest zbyt powszechne, więc w tym przypadku nie muszę podawać imienia (First Name) czy innych szczegółów jak data i miejsce urodzenia, ślubu, zgonu danych członków rodziny.

Jak widać, znalezione nazwiska mało przypominają nazwisko Wyrzyk. Winić za to trzeba używany sposób znajdowania podobnie brzmiących nazwisk, który działa dobrze jedynie w przypadku języka angielskiego.
Jeżeli jednak będziemy zainteresowani znalezionym rekordem, możemy po prawej stronie wybrać jedną z kilku ikonek. Zagięta kartka papieru to pełny zapis indeksu, aparat fotograficzny na tle ekranu, to zdjęcia innym portalu, a trzy prostokąty połączone liniami to drzewo genealogiczne zapisane na FamilySearch.
Drzewa genealogiczne na FamilySearch.
Na FamilySearch można prowadzić swoje drzewo genealogiczne. Nie jest to technologia najwyższych lotów, do przyjazności MyHeritage jest daleko, ale ładnie znajduje dopasowania. Jakiś czas temu okazało się, że nie muszę wpisywać swojego drzewa genealogicznego, bo niemal wszystko to, co trzeba, inne osoby wpisały z mojego drzewa na Geni i MyHeritage.
Oczywiście drzewa genealogiczne można także przeszukiwać (z wyłączeniem osób żyjących). Nie udało mi się znaleźć opcji takiej jak MyHeritage, ukrywającej dane. Tu chyba założenie jest takie, że wszystko musi być dostępne. Oczywiście, wyszukując w drzewach genealogicznych, kuzynów jest trochę.

Nie są to wszystkie możliwości tego portalu, ale te, z których najczęściej korzystam i które uznałem, że warto omówić.
Artykuł z serii Kurs dla początkujących genealogów – materiały
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi