Kim byli moi przodkowie, czyli jak dobrze poznać historię swojej rodziny i stworzyć drzewo genealogiczne

Polacy na wschodniej Ukrainie i w Rosji

Strona główna » Blog » Książki genealogiczne » Polacy na wschodniej Ukrainie i w Rosji

Z związku z badaniem losów rodziny Polkowskich zainteresowałem się książką Polacy na wschodniej Ukrainie w latach 1832-1921. Przy okazji kupiłem również książeczkę Jak podbiliśmy Rosję. Po ich przeczytaniu okazało się, że nie spełniły one moich oczekiwań, ale obie z zupełnie różnych względów.

Polacy na wschodniej Ukrainie w latach 1832-1921

Polacy na wschodniej Ukrainie w latach 1832-1921
Polacy na wschodniej Ukrainie w latach 1832-1921 M. Mądzik, D. Tarasiuk, M. Korzeniowski, K. Latawiec

Książka ta jest solidną pozycją naukową napisaną przez zespół naukowy kierowany przez profesora Marka Mądzika z Instytutu Historii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowski w Lublinie. W opisie przygotowanym przez dr hab. Marka Wierzbickiego wyczytałem:

Czwórka lubelskich badaczy nie tylko przybliżyła dzieje polskiego wychodźstwa na tamtym terenie. Dostarcza bowiem przekonujących informacji, obalających stereotypowe – lecz niestety powszechne w Polsce – przekonanie, że jedynym powodem osiedlania się Polaków w państwie rosyjskim były represje caratu. Tymczasem, z omawianego opracowania wynika, że głównym powodem tych przemieszczeń były zdarzenia losowe, wypływające z istniejącej ówczesnej sytuacja politycznej, społecznej i gospodarczej, które wymuszały procesy migracyjne na większą lub mniejszą skalę.

I wszystko to prawda – niezwykle ciekawa pozycja, tylko, że tytuł Polacy na wschodniej Ukrainie jest co najmniej lekko przesadzony – tak naprawdę większość informacji dotyczy guberni charkowskiej. Pozostałe gubernie czernichowska, jekaterynosławska i połtawska zostały potraktowane po macoszemu. Często odbierałem, że zebrano materiał na temat guberni charkowskiej i ekstrapolowano, że w pozostałych było podobnie. Mnie natomiast najbardziej interesowała guberni czernichowskiej, gdzie przebywała rodzina (powiat suraski – Polkowscy i starodubowski – de Lamer).

Jednakże, dla osób głowiących się jak znaleźć swoich przodków w guberni charkowskiej książka Polacy na wschodniej Ukrainie może być niezwykle cennym źródłem informacji, ponieważ kwerenda została wykonana niezwykle starannie. Co więcej, w książce zamieszczono kilka bardzo ciekawych tabel: 1) Informacje o Polakach zarejestrowanych w księdze metrykalnej w dziale ochrzczeni parafii rzymskokatolickiej w Charkowie w 1899 r, 2) Studenci polscy Charkowskiego Instytutu Technologicznego Imperatora Aleksandra III w roku akademickim 1898/1899, 3) Pracownicy administracji sądowej w guberni charkowskiej, czernichowskiej, jekaterynosławskiej i połtawskiej w styczniu 1916 r. czy 4) Polacy absolwenci Szkoły Junkrów Piechoty w Czugajewie na przełomie XIX i XX w.

[buybox-widget category=”book” ean=”9788377845820″]

Jak podbiliśmy Rosję

Jak podbiliśmy Rosję Mariusz Świder
Jak podbiliśmy Rosję Mariusz Świder

Z kolei książeczka Jak podbiliśmy Rosję, której autorem jest Mariusz Świder jest zbiorem bardziej i mniej prawdopodobnych, a czasami wręcz zupełnie nieprawdziwych informacji o kluczowej roli Polaków w rozwoju Rosji. Przykładowo, autor informuje o polskich korzeniach Stalina, która to legenda została obalona na wielu płaszczyznach (łącznie z testami DNA), a przede wszystkim nie rozróżnia pojęcia posiadania Polskich korzeni od poczucia czy bycia Polakiem. Pomijając warstwę faktograficzną, książeczkę po prostu źle się czyta.

2 odpowiedzi na „Polacy na wschodniej Ukrainie i w Rosji”

  1. Mariusz Świder

    Szanowny Panie Macieju,
    imponuje mi – jak bardzo interesuje się Pan genealogią swojej rodziny – tak bardzo ciekawą i bogatą. Rozumiem też, że nie jest Pan zachwycony moją „książeczką” – bo sam też I wydaniem zachwycony nie jestem – dlatego w sprzedaży jest od kwietnia 2015 wydanie II – poprawione i znacznie rozszerzone (I wydanie miało 100 stron – obecne ma ich prawie 170).
    Ale bardzo nie zgadzam się z Pańskimi obiema uwagami krytycznymi co do mojej książki. Pierwsza- gdy podaje Pan przykład Stalina – krytykując mnie, że piszę, iż był biologicznym synem Przewalskiego. Moja książka nie jest pracą naukową, nie powołuję się na materiały źródłowe i nie przytaczam badań genetycznych. Piszę o tym, o czym sie mówi lub mówiło… podobieństwo fizyczne Stalina do Przewalskiego jest niebywałe… Przewalski wraz z bratem wielokrotnie bywał w Tyflisie i Gori… a ja pisząc o teorii pochodzenia Stalina zaczynam tę frazę od słów: „JEDNA Z TEORII mówi, że Stalin był biologicznym synem…”. Tak więc nie piszę tego – jako pewnik, jako fakt – tylko informuję pt.Czytelnika – że istnieje taka teoria. Bo istnieje i funkcionuje od bardzo dawna. Zatem Pański przykład – bardzo krytyczny wobec mojej książki sugerujący, ze jest (że ja jestem) niekompetentna – jest chybiony. Bo jeśli ktoś napisze – że jedna z teorii mówi, że świat został stworzony przez Szatana wcale nie oznacza, że ten ktoś tak uważa – i że tak było w rzeczywistości. Ale jedna z teorii tak mówi.
    Podobnież drugi Pański argument – że nie odróżniam poczucie bycia Polakiem od polskich korzeni – uważam za chybiony także – i to w całej rozciągłości. Wielokrotnie w książce podaje przykłady Polaków – którzy choć całe życie spędzili w Rosji – to uważali się za Polaków (np. kopozytor Dymitr Szostakowicz) … i podaję przykłady innych – którzy mieli polskie korzenie – ale zupełnie ich nie obchodziły (pisarz Nikołaj Gogol czyli Mikołaj Janowski-Chochoł, konstruktor Igor Sikorski, kompozytor Piotr Czajkowski i in.). bardzo dawno temu opracowałem swoje teorie przynależności narodowej – i na pewno nie mylę pojęć „korzeni polskich” z poczuciem przynależności narodowej.
    Niemniej jednak bardzo dziekuje – iż pochylił sie Pan nad moją książeczką
    i zachęcam do zapoznania się także z wydaniem II.

    1. Maciej Markowski

      Szanowny Panie,

      bardzo dziękuje za zauważenie mojej opinii o Pana książce i skomentowanie jej. Gratuluję drugiego wydania.
      Ma Pan rację, nie powinienem roztrząsać odróżniania posiadania polskich korzeni od bycia Polakiem, czy odwoływać się do poszczególnych przykładów.
      Po prostu powinienem był ją przemilczeć, ponieważ tak jak cały czas podkreślam, interesują mnie udokumentowane fakty, a sam Pan napisał: „Moja książka nie jest pracą naukową, nie powołuję się na materiały źródłowe i nie przytaczam badań genetycznych. Piszę o tym, o czym się mówi lub mówiło…”.
      Ten typ literatury po prostu nie jest dla mnie, ale nie wątpię, że znajdzie Pan wielu czytelników.

      Pozdrawiam
      Maciej Markowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *