Dobra Rzewnie pod Różanem są ostatnim (lub pierwszym – zależy jak liczyć) znanym mi miejscem zamieszkania Zaruskich. Dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy jeden z ostatnich wpisów skomentował p. Edward Mroczkowski, genealog rodziny, autor książki „Wspomnienia z ziemi różańskiej. Saga rodu Mroczkowskich”. Jest to wspaniała praca zawierająca wspomnienia wielu osób z rodzin zamieszkujących okolice Różana. Oprócz Mroczkowskich są tam między innymi Ponikiewscy, Świętochowscy, Ślascy, Napiórkowscy. Rok temu zwróciłem uwagę na tę pozycję, gdyż około 1851 roku właśnie z w dobrach Rzewnie w Ziemi Różańskiej urodził się mój Prapradziadek Michał Marian Zaruski syn Michała i Marianny ze Szczepkowskich. Postanowiłem się skontaktować się z p. Mroczkowskim i była to bardzo dobra decyzja. Okazało się, że jego przodkowie odkupili część majątku Zaruskich, a we wspomnieniach jest mowa o także moich przodkach.
Wspomnienia o mojej rodzinie
Jak zwykle wspomnienia te nie zawsze są precyzyjne, ale często wskazują kierunki dalszych poszukiwań, a ich przeczytanie jest zwykle miłe. Co więcej, w książce znajdują się zdjęcia dworu (rodzina Mroczkowskich zamieszkiwała początkowo w dworze postawionym przez moich przodków, dopóki się nie spalił) oraz rekonstrukcja pierwotnego założenia dworskiego wykonana przez autora.
Co prawda, o mojej rodzinie zachowały się także nie najlepsze wspomnienia: „W Rzewniu brak było dobrego gospodarza. Dziedzic zginął gdzieś na wojnie, a wdowa wraz z córkami i synem utracjuszem więcej wydawały, żyjąc ponad możliwości finansowe”. Co więcej, ów utracjusz miał popełnić samobójstwo, co zważywszy, że majątek został sprzedany najprawdopodobniej w 1877 roku, a prapradziadek zmarł w 1917 stwierdzenie to wydaje się mocno przesadzone. Tym bardziej, że w Gazecie Warszawskiej z czerwca 1876 roku znalazłem informację, że Zaruski z Rzewnia został wybrany ławnikiem, więc mój przodek chyba takim ladaco nie był.
Wątkiem wartym zauważenia jest stwierdzenie „Dziedzic zginął na wojnie”. Między 1851 (prawdopodobny rok urodzenia Michała Mariana), a 1877 w grę wchodzi Powstanie Styczniowe i wojna krymska. Majątku moim przodkom wtedy nie zabrano, więc chyba nie brał udziału w powstaniu. A czy na wojnę krymską nie był zbyt stary?
EDIT: 3xPradziadek Michał Zaruski był podporucznikiem wojsk Księstwa Warszawskiego, więc jest jakieś ziarno prawdy w stwierdzeniu „Dziedzic zginął na wojnie”.
Jeszcze jeden nurtujący mnie element wspomnień Eugenii Świętochowskiej: jej dziadek Symoen Ponikiewski z Chrzczonowa mówił do mojej 3xprababki Marianny Zaruskiej ze Szczepkowskich: ciociu – byli więc w jakiś sposób spokrewnieni.
Dobra Rzewnie
Dobra Rzewnie w XVIII wieku należały do Zielińskich. Zachowały się oblaty z 1795 roku, w których wymieniony jako właściciel jest Aleksander Zieliński h. Świnka. Dobra zostały pewnie sprzedane po śmierci jego syna Henryka, który poległ 29 maja 1831 roku pod Rajgrodem i przeszły w ręce jego siostry Marianny Elżbiety. Cieszyłbym się gdyby to miało związek, ale obawiam się, że jest to zwykła zbieżność nazwisk, ciotką jej męża Adama, była Tekla Damięcka żona Franciszka Zaruskiego (i prababka Marii Skłodowskiej Curie).
Podejrzewam, że dobra Rzewnie przeszły w ręce Zaruskich w 1846 roku po licytacji dzierżawy. Były całkiem pokaźne: składały się 3 folwarków: Rzewnie (32 włóki), Małki (18 włók), Mrozy (9,5 włóki) oraz części na Borutach i Rostkach. W 1872 raty zaległe wynosiły 540 srebrnych rubli, a cena wywoławcza licytacji 13 tysięcy srebrnych rubli. Ale nie wiadomo, ile tak naprawdę były warte, gdyż nie zostały sprzedane w tej licytacji – zostały rozparcelowane dopiero kilka lat później. Tak więc w rękach rodziny dobra Rzewnie były zaledwie 30 lat.
Dowiedzenie się o wcześniejszych moich przodkach jest niezwykle trudne — akt metrykalnych Różana nie ma, a i okoliczne parafie mają braki. Także w dokumentach notarialnych nic nie znaleźliśmy. Pozostaje liczyć na szczęście i materiały pozametrykalne.
Bardzo mi ta książka zaimponowała – 400 stron wspomnień, informacji zdjęć. Zachowane zostały wspomnienia, które w inny sposób by nie przetrwały. I świetnie się wpisuje w prowadzoną ostatnio dyskusję na www.genealodzy.pl dyskusję Co będzie potem z owocem mojej pasji?.
Chcących ją przeczytać muszę zmartwić — jest praktycznie nie do zdobycia. Obawiam się, że od p. Edwarda Mroczkowskiego otrzymałem jeden z ostatnich, jeżeli nie ostatni egzemplarz i nie pożyczę go nikomu.
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi